Ten o wakacjach.
Budzisz się nagle cała spocona, gorączkowo sięgasz po telefon, zaspanymi jeszcze oczami próbujesz odczytać godzinę - 6:20, myślisz sobie "o cholera, zaspałaś". Zrywasz się z łóżka, biegniesz do łazienki ogarnąć włosy, po drodze zahaczasz
o garderobę wyrzucając z niej ciuchy w poszukiwaniu... czegokolwiek, w międzyczasie nastawiasz wodę na herbatę - masz tylko 20 minut do autobusu. Przerażony kot zaczyna na ciebie fuczeć, jednak w całej tej bieganinie jakiś cichutki głosik podpowiada Ci, że coś jest nie tak... . Zaczynasz się zastanawiać nad tym coraz bardziej... rozpuszczasz koka którego jeszcze 3 minuty temu tak szybko spinałaś, wrzucasz z powrotem ciuchy do garderoby, wyłączasz czajnik, bierzesz kota pod pachę
i wracasz do łóżka. Zasypiasz ponownie z błogim uśmiechem na twarzy, bo właśnie sobie uświadomiłaś, że jest Poniedziałek, godzina 6:30 a ty masz wakacje.
o garderobę wyrzucając z niej ciuchy w poszukiwaniu... czegokolwiek, w międzyczasie nastawiasz wodę na herbatę - masz tylko 20 minut do autobusu. Przerażony kot zaczyna na ciebie fuczeć, jednak w całej tej bieganinie jakiś cichutki głosik podpowiada Ci, że coś jest nie tak... . Zaczynasz się zastanawiać nad tym coraz bardziej... rozpuszczasz koka którego jeszcze 3 minuty temu tak szybko spinałaś, wrzucasz z powrotem ciuchy do garderoby, wyłączasz czajnik, bierzesz kota pod pachę
i wracasz do łóżka. Zasypiasz ponownie z błogim uśmiechem na twarzy, bo właśnie sobie uświadomiłaś, że jest Poniedziałek, godzina 6:30 a ty masz wakacje.
Witajcie!
Może wiecie, może nie - jestem, a raczej byłam, w klasie maturalnej. 24 Kwietnia o godzinie 15 odebrałam świadectwo ukończenia szkoły ponadgimnazjalnej; 4 maja o godzinie 9 nastąpiło oficjalne rozpoczęcie matury z języka Polskiego. 5, 6, 7, 13 i 15 maja zmagałam się z matematyką, angielskim pisemnym i ustnym, a także rozszerzonym polskim i geografią, aby 19 maja o godzinie 9.15 wejść na ostatni egzamin - ustny polski i odbierając wyniki o godzinie 11, zakończyć te poniekąd stresujące, poniekąd zwyczajne dni i oficjalnie rozpocząć wakacje. Od tego czasu minął już prawie miesiąc, a ja zdążyłam zrobić trochę listów, zaliczyć pierwsze ognisko, pierwszą przejażdżkę rowerową, zdążyłam nawet pojechać nad miejski zalew i przypiec sobie plecy. Zdążyłam nauczyć się programu telewizyjnego prawie na pamięć, wywalić z pokoju wszystko co szkolne i już uzależnić się od truskawek. Stałam się również mistrzem Temple run i jestem prawie pewna, że jeszcze trochę a będę mogła w to grać z zamkniętymi oczami. Nie doszłam jeszcze to tego etapu umierania z nudów, żeby z własnej woli wziąć się za stertę prasowania, ale jak tak dalej pójdzie to przez najbliższy tydzień tak właśnie skończę.
Te wakacje oprócz małego wyjazdu, mam zamiar spędzić pracując, póki co efektów brak, ale i nad tym pracuje. A raczej popracuje... w środę. Póki co moje myśli wciąż kręcą się wokół niedzielnego wieczora! Dlaczego ? Oprócz tego, że w sobotę pryjechałam do Warszawy na 4 dni, to w niedziele czekał mnie mój wymarzony koncert Bastille. Według wszystkich znaków na niebie, ziemi i facebookowej grupie, tak jak się spodziewałam towarzystwo i pogoda dopisały a koncert był cudowny! yay!
Jeszcze kilka planów na wakacje jest, ale z ich realizacją muszę troszeczkę poczekać. Niestety albo stety student łatwego życia nie ma bo i w wakacje musi mieć praktyki, a od praktyk panny A. są uzależnione dwa moje małe plany wyjazdowo-odwiedzinowe... . Mam nadzieję, że w te 'najdłuższe wakacje w moim życiu' uda mi się zrealizować moją małą listę zachcianek i te wakacje pomimo pracy, którą mam nadzieję szybko znaleźć, dalej będą wakacjami :)
No ale żeby dzisiaj nie było tak sucho, to pozostając w klimacie wakacyjnym, na koniec wrzucę wam urodzinowo - podróżniczy list dla panny Ani, z którego jestem cholernie dumna i nad którym siedziałam ponad 24h kończąc go jeszcze do 4 nad ranem tuż przed spotkaniem. Ale radość solenizantki wynagrodziła mi zmęczenie i włosy uciaprane dżemem - bo śniadanie w autobusie (to tylko ja). Miłego oglądania!
Co myślicie?
Miłego poniedziałku kochani!
Buziaki,
M.