Środy wspomnień: Ten o Krakowie.
Po powrocie z Warszawy w domu wytrzymałam niespełna miesiąc. Izabela z jasubiektywnie zaprosiła mnie do siebie do Krakowa na parę dni, i nie mając nic do roboty w Jaworznie
z zaproszenia bardzo chętnie skorzystałam. W Krakowie spędziłam cztery dni, podczas których trochę sobie pospacerowałyśmy, trochę pogadałyśmy i trochę filmów obejrzałyśmy, Marvela w sensie. To w lipcu Iza wciągnęła mnie w Marvelowską serię! Thor od razu podbił moje serce!
A Avengersi, Wolverine i X meni dopiero niedawno... Ale wracając do Krakowa...
z zaproszenia bardzo chętnie skorzystałam. W Krakowie spędziłam cztery dni, podczas których trochę sobie pospacerowałyśmy, trochę pogadałyśmy i trochę filmów obejrzałyśmy, Marvela w sensie. To w lipcu Iza wciągnęła mnie w Marvelowską serię! Thor od razu podbił moje serce!
A Avengersi, Wolverine i X meni dopiero niedawno... Ale wracając do Krakowa...
Niejednokrotnie wspominałam o urokach tego miasta,
o 'tym czymś' co się czuje spacerując po rynku, między starymi kamieniczkami czy idąc przez Wawel nad Wisłę zobaczyć ziejącego ogniem smoka... Te trasę mogłabym przejść z zamkniętymi oczami i wymienić z pamięci wszystkie zakręty które trzeba pokonać, aby z dworca MDA przejść na planty. Będąc jednak tam tym razem, jechałam pierwszy raz Krakowskim tramwajem, zobaczyłam coś więcej oprócz typowo turystycznych zakątków tego miasta i może nie był to zbyt powalający widok, było to miłe poznawać miasto z innej strony - tej mniej turystycznej. Pierwszy raz miałam też okazję zostać w Krakowie na noc i to zdecydowanie jest fajne budzić się rano i jak gdyby nigdy nic móc pójść w te ulubione miejsca które się odwiedza podczas tych jednodniowych wycieczek. Za bardzo się tym podniecam? Może. Ale ja naprawdę lubię to miasto.
o 'tym czymś' co się czuje spacerując po rynku, między starymi kamieniczkami czy idąc przez Wawel nad Wisłę zobaczyć ziejącego ogniem smoka... Te trasę mogłabym przejść z zamkniętymi oczami i wymienić z pamięci wszystkie zakręty które trzeba pokonać, aby z dworca MDA przejść na planty. Będąc jednak tam tym razem, jechałam pierwszy raz Krakowskim tramwajem, zobaczyłam coś więcej oprócz typowo turystycznych zakątków tego miasta i może nie był to zbyt powalający widok, było to miłe poznawać miasto z innej strony - tej mniej turystycznej. Pierwszy raz miałam też okazję zostać w Krakowie na noc i to zdecydowanie jest fajne budzić się rano i jak gdyby nigdy nic móc pójść w te ulubione miejsca które się odwiedza podczas tych jednodniowych wycieczek. Za bardzo się tym podniecam? Może. Ale ja naprawdę lubię to miasto.
Jak już mówiłam, bardzo miło spędziłam te 4 dni z Izą. Spacerowania, rozmów i Marvela nigdy dość.
Wiem na pewno, że jeśli chodzi o tę mniej turystyczną stronę Krakowa, to jeszcze wiele, wiele miejsc mam do zobaczenia i odkrycia, ale wszystko w swoim czasie. Teraz, kiedy mieszkam w Lublinie, Kraków stał się moim stałym przystankiem w drodze do domu, i dzięki wspaniałym połączeniom pkp czy Polskiego busa, za każdym razem jadąc do Jaworzna czy wracając do Lublina, będę spędzać
w tym mieście minimum 4h. Niewiele można 'odkryć' w cztery godziny, chłodną jesienią, mając przy sobie walizkę i marznąć jak nie wiem... ale zobaczymy co tam jeszcze Kraków ma do zaoferowania!
w tym mieście minimum 4h. Niewiele można 'odkryć' w cztery godziny, chłodną jesienią, mając przy sobie walizkę i marznąć jak nie wiem... ale zobaczymy co tam jeszcze Kraków ma do zaoferowania!
Cóż więcej o Krakowie mogę powiedzieć ? Kto tam był, wie na pewno o co mi chodzi, a kto jeszcze nie miał okazji, tego gorąco zachęcam do wycieczki :)
Do zobaczenia w następną środę, tym razem w Lublinie!
Buziaki,
M.