Pages

  • Strona główna
  • O mnie
  • Kontakt
Martosława

Witaj!

Witaj!
Marta, stawiająca swoje pierwsze kroki w dorosłości studentka architektury krajobrazu w Lublinie. Pochodzi ze śląska, a dokładniej z Jaworzna. Urodzona 19 października 1996 r. Uwielbia podróżować, czytać książki, fotografować, i namiętnie oglądać seriale. W życiu codziennym towarzyszy jej muzyka, wyobraźnia i kapryśna kotka imieniem Kluska. W czasie wolnym tworzy listy, albumy, czy inne handmadowo - scrapbookingowe stwory. Uważa, że jedyne co nas ogranicza to nasza wyobraźnia, a pojęcie 'beztalencia' praktycznie nie istnieje. Na swoim blogu pisze o sobie i o wszystkim co ją cieszy. Pokazuje swoje życie, inspiracje, hobby, twórczość. Ma nadzieję, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie i nie uśnie po pierwszej linijce tekstu ;)

Obserwatorzy

Home Anglia 2018 travel UK Ten o (nie)udanym początku

Ten o (nie)udanym początku

7/15/2018 Add Comment Anglia 2018 , travel , UK Edit

 Opóźniony samolot, płacząca dzidzia na siedzeniu obok, stres, zmęczenie, prawie półtoragodzinne czekanie na walizki i godzinna podróż z lotniska do Milton  były wykańczające. 
Weekend miałyśmy spędzić u koleżanki, i po przyjeździe do niej nawet nie wiem kiedy padłyśmy ze zmęczenia. Następnego dnia już w lepszej formie poszłyśmy zobaczyć okolice. Pierwsze co od razu zwróciło moją uwagę, to wielkość miasto - Milton jest ogromne! I może dzielnice same w sobie nie są zbyt duże, to oddzielone są parkami, marketami czy zielonymi skwerami, co sprawia, że mamy do pokonania dość spore odległości. 
W niedzielę byłyśmy umówione z landlordem na obejrzenie pokoju i przeprowadzkę, ale niestety nie obyło się bez komplikacji - sporych. Ciężko jest wynająć pokój na odległość, dla trzech osób, w rozsądnej cenie, z ograniczonym budżetem i bez minimalnego czasu wynajmu (minimum 6 miesięcy), dlatego pomimo całej sytuacji z właścicielem, spięć, problemów, niedomówień i nerwów musiałyśmy wziąć ten pokój. 
Nie do końca zadowolone i z uczuciem niepokoju  zaczęłyśmy się urządzać, rozpakowywać i pocieszać nawzajem, że będzie lepiej, bo w końcu w poniedziałek idziemy się zarejestrować w agencji i jeszcze w tym tygodniu zaczniemy pracę, którą miałyśmy umówioną od kilku dobrych tygodni....
Nic bardziej mylnego... praca, która była jedyną pewną rzeczą, okazała się największą niewiadomą! Pani z agencji zapewniła nas, że już we wtorek ktoś się do nas odezwie i przekaże szczegóły odnośnie szkolenia, ale informacje trzeba było od nich wyciągać, a i tak nie było ich zbyt wiele i nie były zbyt dobre.
Od razu po przyjeździe zadzwoniłyśmy też do Revenue w sprawie mojego ubezpieczenia i poszłyśmy do banku otworzyć dla mnie konto, ale jedyne czego się dowiedziałyśmy to tego, że bez NINo (national insurance number) konta w banku nie otworzę, a na spotkanie w urzędzie muszę czekać 5 tygodni. 
Podsumowując pierwszy tydzień: nie mamy pracy, prawie zostałyśmy bezdomne, nie mogę otworzyć konta w banku, muszę czekać ponad miesiąc na spotkanie w urzędzie i nie wiadomo czy w ogóle dostanę nino.
Może być gorzej? 

Buziaki,
M.

Related Articles

Ten o planach na wakacje
Ten o moim powrocie do Polski.
Ten o wycieczce do Londynu

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Hej!
Cieszę się, że wpadłeś na mojego bloga i będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz komentarz. Jeśli coś Ci się nie podoba, bądź masz jakieś uwagi to napisz mi to tutaj bądź w mailu, zobaczymy co da się z tym zrobić. Dziękuje za wszystkie komentarze i obserwacje! ♥

Nowszy post Starszy post Strona główna
Subskrybuj: Komentarze do posta ( Atom )

Instagram

Archiwum

  • ▼  2018 (17)
    • ►  listopada (2)
    • ►  października (1)
    • ►  września (2)
    • ►  sierpnia (2)
    • ▼  lipca (3)
      • Ten o tym jak znalazłyśmy pracę w UK.
      • Ten o (nie)udanym początku
      • Ten o planach na wakacje
    • ►  czerwca (2)
    • ►  maja (3)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2017 (56)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  listopada (1)
    • ►  października (1)
    • ►  września (3)
    • ►  sierpnia (8)
    • ►  lipca (6)
    • ►  czerwca (6)
    • ►  maja (9)
    • ►  kwietnia (7)
    • ►  marca (3)
    • ►  lutego (5)
    • ►  stycznia (5)
  • ►  2016 (75)
    • ►  grudnia (25)
    • ►  listopada (4)
    • ►  października (6)
    • ►  września (10)
    • ►  sierpnia (7)
    • ►  lipca (7)
    • ►  czerwca (4)
    • ►  maja (5)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (3)
  • ►  2015 (44)
    • ►  grudnia (24)
    • ►  listopada (2)
    • ►  października (4)
    • ►  września (1)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (1)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (5)
  • ►  2014 (19)
    • ►  sierpnia (3)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (3)
    • ►  maja (3)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2013 (120)
    • ►  grudnia (4)
    • ►  listopada (4)
    • ►  października (5)
    • ►  września (8)
    • ►  sierpnia (7)
    • ►  lipca (15)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (11)
    • ►  kwietnia (7)
    • ►  marca (11)
    • ►  lutego (12)
    • ►  stycznia (28)
  • ►  2012 (99)
    • ►  grudnia (24)
    • ►  listopada (44)
    • ►  października (29)
    • ►  września (2)
Obsługiwane przez usługę Blogger.
Distributed By My Blogger Themes | Designed By Bthemez