Pages

  • Strona główna
  • O mnie
  • Kontakt
Martosława

Witaj!

Witaj!
Marta, stawiająca swoje pierwsze kroki w dorosłości studentka architektury krajobrazu w Lublinie. Pochodzi ze śląska, a dokładniej z Jaworzna. Urodzona 19 października 1996 r. Uwielbia podróżować, czytać książki, fotografować, i namiętnie oglądać seriale. W życiu codziennym towarzyszy jej muzyka, wyobraźnia i kapryśna kotka imieniem Kluska. W czasie wolnym tworzy listy, albumy, czy inne handmadowo - scrapbookingowe stwory. Uważa, że jedyne co nas ogranicza to nasza wyobraźnia, a pojęcie 'beztalencia' praktycznie nie istnieje. Na swoim blogu pisze o sobie i o wszystkim co ją cieszy. Pokazuje swoje życie, inspiracje, hobby, twórczość. Ma nadzieję, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie i nie uśnie po pierwszej linijce tekstu ;)

Obserwatorzy

Home Archive for września 2016

Ten o scrapbooking layout.

Od dłuższego czasu pracuję nad pewnym dość sporym projektem. Pochłania on sporą część mojego czasu, ponieważ chce aby każdy, nawet najmniejszy kawałek był dokładnie zaplanowany i wykonany. Spędziłam 2 tygodnie przyklejona do monitora, przekopując kolejne sklepy scrapbookingowe w poszukiwaniu potrzebnych rzeczy, fajnych ofert i ciekawych promocji. 

 Macie czasami tak, że coś wpadnie Wam w oko, a wy już macie do tego całą wizualizacje? Na przykład widzicie piękną narzutę w sklepie 
i już oczami wyobraźni widzicie, jak leży na waszym łóżku, dookoła jest pełno poduszek, a wy na drewnianej tacy ustawiacie ulubioną filiżankę, pyszne ciacho, kładziecie książkę którą aktualnie czytacie i pstrykacie świetną fotkę na instagram. Mniej więcej tak to było u mnie, kiedy jakieś trzy miesiące temu zobaczyłam TEN papier, i tak było teraz kiedy odbierając zamówienie
w paperconcept zobaczyłam TEN papier. Od razu wiedziałam co chce
z tego zrobić, jakie umieszczę tam zdjęcia i jak to będzie wyglądać i od razu musiałam to wykonać pomimo wyżej wspomnianego projektu.

Scrapbooking layout, layout, LO, scrap, czy nieco spolszczone "elos" - wszystko oznacza to samo. Z angielskiego layout to układ, sposób rozplanowania elementów na określonej powierzchni. W scrapbookingu to jeden z podstawowych rodzajów pracy. LO to jedna ozdobiona strona, stanowiąca najczęściej zamkniętą całość, opowiadająca jakąś historię. Najczęściej głównym elementem layoutu jest zdjęcie wokół którego opowiadamy historię. Często layout ma tytuł, motyw przewodni czy motto. W tego rodzaju pracach ważne jest też tło – ma uwydatniać zdjęcie, ale nie odciągać od niego uwagę. Stosowane dodatki – koronki,wstążki, guziki, ćwieki – także nie powinny przytłaczać zdjęcia. Jest to fantastyczna forma celebrowania ważnych dla nas dni, wydarzeń w życiu, czy bliskich. Sprawdzi się też jako miejsce gdzie możemy trzymać ważne dla nas pamiątki, np bilety z podróży, foldery czy muszelki.

Moje scrapy były dla przyjaciółek - dwa zupełnie różne style. Jedna praca miała być naturalna,
w ciepłych barwach, z naturalnymi dodatkami, a druga delikatna, romantyczna i pudrowa. 



 

Bazą jest papier DpCraft z kolekcji Tenderness. Wokół zdjęcia są umieszczone kawałki papierów scrapbookingowych w podobnej kolorystyce, papier w tłoczone kropki, kawałki koronek i tiulu. Napis z tektury z efektem ombre wpasowałam na wzór zwijającej się wstążki z tła. Półperełki, motylki i ażurowe serduszka dopełniły przestrzeń na pracy, ale nie przytłoczyły jej.





W tle papier We R - Shine - Essential. Wokół zdjęcia tektura, papier scrapbookingowy i papier
w tłoczone kropki, a także małe próby z pastą strukturalną. Drewniany spinacz, ratanowe patyczki i lniane róże. Oprócz tego samego zdjęcia, prace łączy napis z efektem ombre.

Obie prace są od tyłu usztywnione kartonem, a także mają przymocowane sznureczki umożliwiające ich powieszenie.

Co myślicie? 
Buziaki,
M.

Ten o bileciku ślubnym.

Ostatnio bardzo często zdarza się, że robię coś z dnia na dzień, a to kartkę, a to bilecik ślubny...
Z jednej strony denerwuje się, że muszę zrobić coś pod presją czasu, ale z drugiej strony nie mam wtedy czasu na kombinowanie, udziwnianie i szukanie dziury w całym. 

Dawno nie było tutaj niczego handmade'owego, dlatego dzisiaj krótko i na temat - bilecik ślubny. 



Jakiś czas temu natknęłam się na albumik zrobiony w takiej formie - bardzo mi się ona spodobała, dlatego postanowiłam wykorzystać to w liście, a teraz przyszedł czas na bilecik.
W środku miały znaleźć się życzenia dla młodej pary, a także podpisy osób od których był prezent, a że było ich dość sporo, to uznałam, że taka forma będzie idealna. Trochę różu, trochę kartonu w naturalnym kolorze, wstążka, półperełki, motylek, 30 minut pracy i bilecik gotowy. 

Co myślicie? 
Buziaki,
M.

Filmowe piątki: Ten o Bridget Jones 3.

Ostatnie dni wakacji mijają niesamowicie szybko. Dzieje się dużo i dużo jest też do zrobienia. Pogoda robi się coraz brzydsza, dnie stają się coraz krótsze, a niedługo letnie sukienki i pyszną lemoniadę trzeba będzie zamienić na ciepłe swetry i gorącą herbatę. Nie lubię tego przejścia
z wakacyjnego lenistwa na jesienną aurę. Chłodne wieczory wywołują u nie chęć zaszycia się pod kocem z czymś dobrym do jedzenia i łzawą komedią. I tak właśnie robię. Kiedy jest zimno nie jestem wielką fanka przebywania na zewnątrz i ograniczam wyjścia do minimum, ale są przypadki kiedy chęć wyjścia z domu jest silniejsza niż zmarznięte stopy i dłonie. Kino! Bywam tam częściej odkąd nocne, spontaniczne wypady do kina stały się naszym małym, uczelnianym zwyczajem, a także odkąd w mim rodzinnym mieście otworzyli galerię. Czasami lubię zamienić laptopa na duży ekran. 

 
Bridget Jones to kobieta która jest inna niż wszystkie dotychczas pokazywane w filmach. Pulchna, niezdarna, mówiąca co myśli, wpada na przyjęcie w przebraniu króliczka. Kocha i chce być kochana. 
Nie wiem ile razy widziałam już te filmy, ale wiem, że za każdym razem poprawiały mi one humor i wracałam do nich z przyjemnością. I tak nagle po 12 latach na ekrany trafia trzecia część, i znowu możemy śledzić poczynania kobiety, już nie tak pulchnej, ale dalej niezdarnej, mówiącej co myśli i wpadającej na imprezę w niestosownym ubraniu.  Choć spodziewałam się ciut innego zakończenia, to i tak lubię tę część i nie mogę się doczekać kiedy w kolejny zimny wieczór, będę mogła zaszyć się pod kocem z czymś dobrym do jedzenia i po raz enty poprawić sobie humor Bridget Jones. 

Mieliście okazję obejrzeć ten film? jak Wam się podobał ? 
Buziaki,
M.

Ten o Bieszczadach. Galeria Beksińskiego w Sanoku.

Sanok odwiedziliśmy przedwczoraj. Chociaż głównym i jedynym punktem naszej wycieczki miało być Muzeum Zdzisława Beksińskiego, to nadprogramowo odwiedziliśmy jeszcze Muzeum Budownictwa Ludowego - największy skansen
w Polsce - o czym możecie przeczytać tutaj,
a teraz słów kilka o powodzie naszej wycieczki...

Tak jak już wspominałam w tym poście,
o Zdzisławie Beksińskim usłyszałam rok temu,
w wakacje, od mojej przyjaciółki, która jest zafascynowana jego dziełami. W styczniu natomiast miałam okazję uczestniczyć zarówno w wykładzie na jego temat prowadzonym przez dyrektora Sanockiego Muzeum, jak i w wystawie jego prac pt.: "Bezpośrednie mówienie snu". W maju, kiedy odwiedziła mnie wyżej wspomniana przyjaciółka, postanowiłam zrobić jej niespodziankę
i zabrać ją na wystawę, która jeszcze odbywała się w Lubelski Muzeum, a oprócz tego na
"De Profundis. Podróż do wnętrza obrazów Beksińskiego", czyli film w 3D, w którym poniekąd mogliśmy uczestniczyć dzięki okularom wirtualnej rzeczywistości. Niestety wtedy nie zdążyłam zobaczyć wystawy prac fotograficznych, ani grafik komputerowych.


Rodzina Beksińskich od kilku pokoleń była związana z Sanokiem. Artysta urodził się tam, pracował i tworzył. W Sanoku została zbudowana największa na świecie galeria obejmującą kilka tysięcy jego obrazów, reliefów, rzeźb, rysunków, grafik i fotografii.


Kilka kondygnacji, odtworzona warszawska pracownia, filmy, cytaty, i dzieła artysty, to coś, czego nie mogłam przegapić będąc tak blisko Sanoka.


Zarówno obrazy w Lubelskim Muzeum, jak i te w Sanockim, wywarły na mnie ogromne wrażenie. To zupełnie inne uczucie stać w labiryncie obrazów i widzieć najmniejsze pociągnięcia pędzlem, a oglądać skany czy zdjęcia prac w internecie, chociaż w obu przypadkach widzimy geniusz i ogromną wyobraźnię artysty.


Tak jak i w przypadku tamtej wystawy, tak i w tej znalazło się parę perełek, które chętnie przygarnęłabym pod swój dach, a których zdjęcia widzicie poniżej.




Jeśli będziecie mieć kiedyś okazję iść na wystawę prac Beksińskiego, lub będziecie w pobliżu Sanoka, to gorąco was zachęcam abyście się wybrali i zobaczyli to z bliska, naprawdę warto!
Ostatni obraz Beksińskiego ukończony w dniu jego śmierci.
W nocy z 21 na 22 lutego 2005 roku, artysta został zamordowany w swoim mieszkaniu.
'Hamlet"


Jeśli chcecie się dowiedzieć więcej o samym Beksińskim odsyłam Was tu, a tu możecie poczytać o Galerii Zdzisława Beksińskiego w Sanoku.



Buziaki,
M.

Ten o Bieszczadach. Połonina Wetlińska i Smerek.

Na nasza ostatnią wyprawę na Bieszczadzkie szczyty, wybraliśmy Połoninę Wetlińską. Pomimo, iż jest to najczęściej odwiedzane miejsce, na szlaku nie było dużo ludzi, przez co spokojnie można było podziwiać widoki. 

Pani u której mieszkaliśmy twierdziła, że podejście na Połoninę Wetlińską jest dużo trudniejsze, niż na Połoninę Caryńską, ale osobiście uważam, że jest zupełnie na odwrót.
 

Tak jak na Połoninę Caryńską, tak i tu wyruszyliśmy z Brzegów górnych do 'Chatki Puchatka' (1228 m n.p.m.), czyli najwyżej położonego schroniska w Bieszczadach, a zeszliśmy w Wetlinie. 

Góry przez wiele osób są niedoceniane. Dla mnie góry są piękne, są jakby bliżej nieba
i dookoła nie ma nic w co bardzo mógłby ingerować człowiek...
Góry są niezmienne w tak zmieniającym się świecie.
To było cudowne uczucie - nie musieć nic. Wyjść na górę, usiąść i patrzeć przed siebie na otaczający krajobraz.
Wyrzucić z głowy wszystkie myśli i słyszeć jedynie ptaki i wiatr.
Połonina Wetlińska to masyw o kilku wierzchołkach (Roh, Osadzki Wierch, Hasiakowa Skała, Hnatowe Berdo, Szare Berdo), a jego kontynuacją jest góra Smerek (1222m) oddzielona Przełęczą M. Orłowicza (1094 m i 1075 m). Początkowo z Chatki Puchatka mieliśmy zejść przez Osadzki Wierch (1253m) i Szare Berdo (1108m) do przełęczy i tam kierować się na Wetlinę, ale w ostatniej chwili postanowiliśmy wejść jeszcze na Smerek, a stamtąd z powrotem wróciliśmy na przełęcz
i zeszliśmy do Wetliny. 



 

Trochę za późno wyszliśmy w góry, przez co schodząc na dół konieczne było użycie latarek. Już schodząc ze Smereka koło godziny 19 mogłam ujrzeć początek zachodu słońca, z czego akurat byłam zadowolona, ponieważ bardzo chciałam zobaczyć zachód i wschód w górach - nie udało się do końca, ale dobre i to. 



Ze szlaku zeszliśmy koło 21 i udało nam się złapać busa, który zawiózł nas do Brzegów górnych. Nie powiem, że nie miałam ochoty skakać z radości... nie bardzo mi się uśmiechał ośmiokilometrowy spacer z Wetliny, nocą, po bieszczadzkich serpentynach...

 

Buziaki,
M.

Ten o Bieszczadach. Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku.

Głównym celem naszej wizyty w Sanoku było Muzeum Beksińskiego, ale po drodze wstąpiliśmy do Muzeum Budownictwa Ludowego, czyli największego w Polsce skansenu. 

 W Parku odtworzono typowe układy zabudowy wsi
i zagospodarowania zagród gromadząc ponad 100 obiektów z okresu XVII do XX wieku. Obok budynków mieszkalnych, mieszkalno - gospodarczych
i gospodarczych, w Parku znajdują się obiekty sakralne (kościoły, cerkwie i kapliczki), budynki użyteczności publicznej (szkoła wiejska, zajazd) oraz obiekty przemysłowe (młyn wodny, wiatraki, kuźnie). Zarówno świątynie jak i większość budynków mieszkalnych oraz gospodarczych, posiadają w pełni urządzone i udostępnione do zwiedzania wnętrza (m.in. warsztaty rzemieślnicze: tkackie, garncarza, kołodzieja, wytwórcy drewnianych łyżek, koszy wiklinowych itp.). Park jest podzielony na sektory, które reprezentują poszczególne grupy etnograficzne (Bojkowie, Łemkowie, Pogórzanie i Dolinianie).
Dodatkową atrakcją dla zwiedzających są czynne pracownie jak np: zegarmistrz, krawiec, pracownia ikon czy ceramiki, w których możemy obserwować proces powstawania danych rzeczy lub np: naprawę zegarów. 

 Odkąd pamiętam w domu pojawiały się 'starocie'. Lampy naftowe, ramki, mleczniki, cukiernice, walizki, czy wszelkiej maści pudełeczka zawsze gdzieś znalazły swoje miejsce, a jakiś czas temu mama zaczęła przerabiać i odnawiać stare meble. W ten sposób w moim pokoju znalazł się na przykład stary stół kuchenny ze stolnicą przerobiony na biurko z dodatkowym blatem, czy fotel wystany jeszcze w PRLowskiej kolejce. Bardzo polubiłam te starocie i wielką radość sprawia mi odwiedzanie pchlich targów czy takich miejsc jak skansen, a także możliwość zobaczenia jak kiedyś mieszkali ludzie i z jakich przedmiotów korzystali. 

Bardzo lubię połączenie nowego ze starym, zabawę we wkomponowywanie rzeczy z innych czasów w teraźniejsze otoczenie, czy znajdowanie dla takich przedmiotów nowych zastosowań. Zawsze kiedy odwiedzam targi staroci, muzea czy skanseny mam ochotę połowę rzeczy przywlec ze sobą do domu. 








 


Część chat była otwarta dla zwiedzających, przed kilkoma siedzieli pracownicy skansenu
i otwierali je kiedy przychodzili zwiedzający, ale niestety spora część chat była zamknięta,
a możliwość wejścia do środka była tylko z przewodnikiem. Do kilku chat udało mi się jednak zaglądać przez okno i zrobić parę zdjęć, z czego się cieszę, ponieważ nie często mam okazje oglądać takie przedmioty np na pchlich targach. 





Zwiedzanie umilała muzyka, którą na Galicyjskim Rynku wygrywał starszy pan. Swoją drogą ów Pan był bardzo miłym rozmówcą i opowiadał ciekawe historie o ludziach którzy kiedyś mieszkali w tych domach.

 


Buziaki,
M.
Subskrybuj: Posty ( Atom )

Instagram

Archiwum

  • ►  2018 (17)
    • ►  listopada (2)
    • ►  października (1)
    • ►  września (2)
    • ►  sierpnia (2)
    • ►  lipca (3)
    • ►  czerwca (2)
    • ►  maja (3)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2017 (56)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  listopada (1)
    • ►  października (1)
    • ►  września (3)
    • ►  sierpnia (8)
    • ►  lipca (6)
    • ►  czerwca (6)
    • ►  maja (9)
    • ►  kwietnia (7)
    • ►  marca (3)
    • ►  lutego (5)
    • ►  stycznia (5)
  • ▼  2016 (75)
    • ►  grudnia (25)
    • ►  listopada (4)
    • ►  października (6)
    • ▼  września (10)
      • Ten o scrapbooking layout.
      • Ten o bileciku ślubnym.
      • Filmowe piątki: Ten o Bridget Jones 3.
      • Ten o Bieszczadach. Galeria Beksińskiego w Sanoku.
      • Ten o Bieszczadach. Połonina Wetlińska i Smerek.
      • Ten o Bieszczadach. Muzeum Budownictwa Ludowego w ...
      • Ten o Bieszczadach. Zapora nad Soliną i w Myczkowc...
      • Ten o Bieszczadach. Tarnica.
      • Ten o Bieszczadach. Połonina Caryńska.
      • Ten o wycieczce w Beskidy.
    • ►  sierpnia (7)
    • ►  lipca (7)
    • ►  czerwca (4)
    • ►  maja (5)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (3)
  • ►  2015 (44)
    • ►  grudnia (24)
    • ►  listopada (2)
    • ►  października (4)
    • ►  września (1)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (1)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (5)
  • ►  2014 (19)
    • ►  sierpnia (3)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (3)
    • ►  maja (3)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2013 (120)
    • ►  grudnia (4)
    • ►  listopada (4)
    • ►  października (5)
    • ►  września (8)
    • ►  sierpnia (7)
    • ►  lipca (15)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (11)
    • ►  kwietnia (7)
    • ►  marca (11)
    • ►  lutego (12)
    • ►  stycznia (28)
  • ►  2012 (99)
    • ►  grudnia (24)
    • ►  listopada (44)
    • ►  października (29)
    • ►  września (2)
Obsługiwane przez usługę Blogger.
Distributed By My Blogger Themes | Designed By BThemez