Ten o moim pierwszym 'eksplodującym' pudełku.
Przy okazji porządków na bloggerze dokopałam się do postów, które były napisane już jakiś czas temu, ale nigdy nie doczekały się publikacji z powodu braku zdjęć - zaczęły się wielkie poszukiwania zagubionych fotek i tak dzisiaj światło dzienne ujrzy mój pierwszy exploading box. Na różnych blogach, stronach, czy grupach na facebooku naoglądałam się ich masę, ale i tak najbardziej moje oczy cieszą te stworzone przez osoby które znam osobiście, bądź mamy dobry kontakt przez internet, ponieważ wiem ile One wkładają w nie pracy, energii i serca.
Moja znajoma rok temu obroniła magistra, a ja byłam na etapie tworzenia dla niej listu, dlatego oprócz tego, chciałam zrobić jej małą kartkę z gratulacjami. Przeglądając facebooka natrafiłam na zdjęcia pudełeczek dla nauczycieli z małymi sówkami i biuretami w środku i wtedy właśnie postanowiłam, że podwinę rękawy i zrobię dla Ani boxa z gratulacjami w kształcie biuretu.
Jest to moje pierwsze spotkanie z tego typu formą i działałam trochę intuicyjnie, trochę na logikę - niestety podczas tworzenia nie mogłam zasięgnąć informacji w internecie, ponieważ przez kilka dni byłam od niego odcięta.
Pierwsza moja myśl była taka, że z zewnątrz pudełeczko ma być czarne - i tego trzymałam się do końca. W środku również chciałam pójść w czerń i dodać trochę bieli, ale ostatecznie postawiłam na róż i biel z odrobiną czerni żeby nie było zbyt szkolnie. Najwięcej czasu zajęło mi wycinanie
i sklejanie kwiatków, ponieważ wtedy jeszcze nie miałam dziurkacza - tych części było mnóstwo! A największy problem sprawiła mi baza, która nijak nie chciała być prosta - cały czas falowała mi od kleju, albo różniła się milimetrem od sąsiedniego boku :(
Największa satysfakcja była w chwili, w której Ania otworzyła pudełko i po zobaczeniu boxa na jej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Dla mnie to wielka przyjemność tworzyć dla osób, którym radość sprawiają drobne rzeczy.
Co myślicie?
i sklejanie kwiatków, ponieważ wtedy jeszcze nie miałam dziurkacza - tych części było mnóstwo! A największy problem sprawiła mi baza, która nijak nie chciała być prosta - cały czas falowała mi od kleju, albo różniła się milimetrem od sąsiedniego boku :(
Największa satysfakcja była w chwili, w której Ania otworzyła pudełko i po zobaczeniu boxa na jej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Dla mnie to wielka przyjemność tworzyć dla osób, którym radość sprawiają drobne rzeczy.
Co myślicie?
Buziaki,
M.
Uwielbiam kartki pudełka :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podoba :) Jeszcze nigdy nie dostałam takiego pudełka, ale też nigdy nikomu nie dałam, ale czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają takie wybuchowe pudełka :) Kiedyś muszę taki zrobić :) Twoje pudełko jak na pierwszy raz jest prześliczne :)
OdpowiedzUsuńpiękne.
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś robiłam :) Bardzo je lubię, super się prezentują :) Twoje pudełko bardzo mi się podoba, zwłaszcza środek :D
OdpowiedzUsuńMarta, wszystko, za co się zabierasz staje się dziełem sztuki :)
OdpowiedzUsuńWow,super sprawa. :) Zdecydowanie dobrze,że odnalazłaś zdjęcia do tego posta.
OdpowiedzUsuńMoje piękne! <3
OdpowiedzUsuńAż ciężko uwierzyć, że minął już prawie rok :o