Ten o Warszawie.
Witajcie!
Wczoraj wieczorem odwiedził nas kuzyn z żoną z Warszawy, a to zaś przypomniało mi, że tutaj już dawno miały pojawić się zdjęcia z mojego wyjazdu w ferie.
Środowe zdjęcia ze spaceru z Ewą i Marleną |
W czwartek wieczorem razem z mamą wysiadłyśmy na dworcu autobusowym Metro Wilanowska, chwilę później przyjechał po nas kuzyn z żoną i już byliśmy w drodze do mieszkania. Jadąc autem przez nocną Warszawę oprócz mini korków przed oczami migało mi mase świateł, ludzi i resztki świątecznych dekoracji - wyglądało to naprawdę ładnie!
W piątek rano w drodze do znajomej mamy, kiedy stałyśmy na rondzie Daszyńskiego doszłam do wniosku, że patrząc na nowszą część Warszawy, w sumie różni się ona od Katowic trzema rzeczami: po 1) jest większe, po 2) nie śmierdzi, po 3) jest metro.
Warszawa moim zdaniem nie ma tego klimatu, duszy i uroku co Kraków, ale będąc tam tydzień bardzo się przyzwyczaiłam i polubiłam to miasto :) Spacer przez Stare miasto i łazienki pokazywał kawał historii - co rusz wisiały tablice upamiętniające, albo napis 'zabytek'. Uliczki i kamienice schowane gdzieś wśród nowoczesnych budynków ładnie wychodziły w obiektywie, a 'stare' przyjemnie mieszało się z 'nowym', ale są to tylko małe wyjątki, bo jednak główna część Warszawy jest w dużej mierze nowoczesna, tutaj królują wieżowce, czy szerzej niepojęte molochy wyrwane z kontekstu.
W oczekiwaniu na tramwaj do domu po sobotnim spotkaniu z Warszawsko - śląskimi blogaczami. |
Wtorkowe zdjęcie grobu nieznanego żołnierza. |
Patrząc na zdjęcia na moim telefonie można śmiało stwierdzić, że cały wyjazd spędziłyśmy z mamą
i Sylwią na jedzeniu, co w sumie w dużej mierze jest prawdą. A wszystko zaczęło się od pięknego
i smacznego torcika jaki upiekła dla nas znajoma mamy!
i Sylwią na jedzeniu, co w sumie w dużej mierze jest prawdą. A wszystko zaczęło się od pięknego
i smacznego torcika jaki upiekła dla nas znajoma mamy!
Czas mijał nam szybko na gotowaniu, jedzeniu, małym lenistwie przy 'Przyjaciołach' i zwiedzaniu
z najlepszą panią przewodnik, która chyba nieświadomie prowadziła nas trasą Warszawskich Cost ♥
z najlepszą panią przewodnik, która chyba nieświadomie prowadziła nas trasą Warszawskich Cost ♥
Ogólnie cały wyjazd wspominam bardzo dobrze i mam nadzieję, że latem uda mi się znowu pojechać do Warszawy i zaliczyć resztę punktów z mojej listy "do zobaczenia", których nie udało mi się zobaczyć przez mgłę i zimno. Czyli: pałac Kultury i Nauki, muzeum Powstania Warszawskiego
z wieżą widokową, wieża widokowa kościoła św. Anny, park Szczęśliwicki, fotoplastykon i pałac w Wilanowie.
z wieżą widokową, wieża widokowa kościoła św. Anny, park Szczęśliwicki, fotoplastykon i pałac w Wilanowie.
Byliście kiedyś w Warszawie? Co najbardziej Wam się tam podoba?
Buziaki,
M.
*Język Polski tak piękny i obszerny nie znalazł klawego, krótkiego określenia na żonę kuzyna, a jedyne co mi zaproponował przy uwzględnieniu naszego pokrewieństwa to "cioteczna bratowa" - można gdzieś złożyć reklamację ? xd *
Ja jestem rodowitą Warszawianką i nie wyobrażam sobie mieszkania w innym mieście,
OdpowiedzUsuńhttp://karolinablonska.blogspot.com/2015/03/wakacje-2015-mix-snapchat.html
Och Moja Droga... :-) Rozczulił mnie ten post i też z uśmiechem wspomniałam nasze wspólne ferie:-) Latem oczywiście nadrobimy zaległości, dzień będzie dłuższy i odwiedzimy miejsca mniej turystyczne a ukazujące prawdziwy urok Warszawy. A zamiast "ciotecznej bratowej" proponuję po prostu "kuzynkę":-)
OdpowiedzUsuńCałuję i pozdrawiam, S.
Warszawa nie śmierdzi? :D ciekawa obserwacja.
OdpowiedzUsuńładne Ci te zdjęcia wyszły :) cieszę się, że mogłyśmy się wtedy spotkać.
Warszawa nocą <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę udanego tygodnia :)
Anru,
nigdy nie byłam w Warszawie :)
OdpowiedzUsuńmój blog, hooneyyy
Nad zdjęciami nie będę się rozwodzić, bo już wiesz, że się niemi zachwycałam. Zgooglowałam sobie ten "Fotoplastykon", bo ja tylko czytałam o tym samym tytule książkę Siesickiej, ale nie wiedziałam, że to tak wygląda, i że to w ogóle jest rzecz, myślałam, że to zmyślony tytuł. I wow! Jak to pięknie się prezentuje. Od razu mi się skojarzyło z katarynką, gramofonem i w ogóle takimi starociami, które uwielbiam. Moja dusza jest nie z tej epoki.
OdpowiedzUsuńNo mam nadzieję, że nie będę miała takich mocnych problemów z inspiracjami. A z tą regularnością, to się zobaczy. :D
Odkąd zobaczyłam Warszawę po zmroku w liceum, wiedziałam, że chcę tu mieszkać :D Najbardziej szkoda mi tego, że podczas II Wojny Światowej niemal cała starówka została zrównana z ziemią, więc te budynki, które są tam teraz, włącznie z Zamkiem Królewskim, to są kopie ;)
OdpowiedzUsuńFajne nocne fotki ;)!
OdpowiedzUsuń