Ten o koncercie Bastille.
W lipcu, kiedy zostawiłam w dziekanacie indeks, wróciłam do domu i oficjalnie rozpoczęłam wakacje, mój brat w nagrodę za zdany rok wręczył mi bilet na koncert Bastille. Bilet zawisł na tablicy obok zdjęć i czekał na swój moment.
I właśnie teraz był 'ten moment'. 24 listopada na Torwarze odbył się piąty w Polsce koncert brytyjskiej grupy - Bastille, drugi na którym mogłam być. Tydzień przed koncertem był niczym święta, a każda kolejna informacja którą rzucali nam organizatorzy była jak świąteczne prezenty, które mogliśmy wcześniej otworzyć za wyjątkowe sprawowanie. Oprócz koncertu chłopaki podpisywali płyty w Arkadii, a do wygrania było spotkanie za kulisami.
Niestety chyba to nie był mój czas. W konkursie się nie udało, a do podpisanej płyty brakło mi 20 minut... ale cóż. Przynajmniej miałam koncert!
W zeszłym roku po koncercie komunikacja miejska nie współpracowała ze mną, telefon mi się rozładował, na przystankach nie wisiały właściwe rozkłady jazdy... no zgubiłam się.
W tym roku nauczona doświadczeniem, naładowałam telefon na 100% i oszczędzałam baterię, posprawdzałam wcześniej wszystkie możliwe drogi powrotne i uzbrojona w 'plan działania' pojechałam na koncert. Oczywiście mój plan A posypał się w chwili, w której tramwaj nie przyjechał i na szybko musiałam znaleźć inne połączenie, a kolejne plany B i C posypały się kiedy tylko kolejny tramwaj miał opóźnienie a autobus nie przyjechał wcale. Z wielką nadzieją i lekką desperacją trzymałam się planu D, ale w głowie powoli powstawał plan E i F. Nie byłam do końca świadoma, że po godzinie 20 utknęłam w samym centrum tej Pragi, a determinacja z jaką próbowałam się dostać na koncert, tak aby się nie spóźnić, zaćmiła mi umysł na tyle, że o pomoc poprosiłam Sebka i jego Karynkę. Przeżyłam. Para dresów była niezwykle miła i pomocna, szybko znalazłam właściwy przystanek i przy malutkim spóźnieniu autobusu dotarłam w okolice Torwaru. Tam też nie obyło się bez zapodziania, ale dzięki Maćkowi - bo tak miał na imię chłopak, który wskazał mi drogę, szybko się odnalazłam i jeszcze zdążyłam na kawałek koncertu Rationale - supportu.
W tym roku nauczona doświadczeniem, naładowałam telefon na 100% i oszczędzałam baterię, posprawdzałam wcześniej wszystkie możliwe drogi powrotne i uzbrojona w 'plan działania' pojechałam na koncert. Oczywiście mój plan A posypał się w chwili, w której tramwaj nie przyjechał i na szybko musiałam znaleźć inne połączenie, a kolejne plany B i C posypały się kiedy tylko kolejny tramwaj miał opóźnienie a autobus nie przyjechał wcale. Z wielką nadzieją i lekką desperacją trzymałam się planu D, ale w głowie powoli powstawał plan E i F. Nie byłam do końca świadoma, że po godzinie 20 utknęłam w samym centrum tej Pragi, a determinacja z jaką próbowałam się dostać na koncert, tak aby się nie spóźnić, zaćmiła mi umysł na tyle, że o pomoc poprosiłam Sebka i jego Karynkę. Przeżyłam. Para dresów była niezwykle miła i pomocna, szybko znalazłam właściwy przystanek i przy malutkim spóźnieniu autobusu dotarłam w okolice Torwaru. Tam też nie obyło się bez zapodziania, ale dzięki Maćkowi - bo tak miał na imię chłopak, który wskazał mi drogę, szybko się odnalazłam i jeszcze zdążyłam na kawałek koncertu Rationale - supportu.
Koncert Bastille był.... niesamowity. Cała sala śpiewała, skakała i... no bawiła się. Wiele artystów mówi, że Polska publiczność jest najlepsza, a Bastille powtarzają to od dawna. Akcje które były przygotowane na koncert pozytywnie zaskoczyły chłopaków, a oni zaskoczyli nas tym, co przygotowali w ramach trasy koncertowej nowej płyty. Zagrali moje ukochane Flaws i z nowej płyty Good Grief. Wiedzą co dobre ♥ Dan bardzo dużo wędrował wśród publiczności, co jest chyba moim ulubionym elementem koncertu i ulubionym elementem Flaws. No i dużo też mówił po Polsku, to było takie kochane ♥
Depresja pokoncertowa jeszcze trwa, facebookowa tablica cała w filmikach i zdjęciach, tweetach, instagramach i youtubach. jeszcze trochę pozwolę sobie na smutanie przy nagraniach
z koncertu, a potem trzeba się ogarnąć, wrócić do uczelnianej rzeczywistości i dzielnie czekać na koncert w przyszłym roku..
z koncertu, a potem trzeba się ogarnąć, wrócić do uczelnianej rzeczywistości i dzielnie czekać na koncert w przyszłym roku..
A jeśli macie ochotę obejrzeć krótkie nagrania z koncertu zapraszam na mojego instagrama.
Buziaki,
M.
Szkoda, że zabrakło ci tak mało do autografów chłopaków! Następnym razem na pewno się uda! Tak czy siak zazdroszczę, ja nawet na koncercie nie mogłam być :(
OdpowiedzUsuńOdpowiedz
Zazdroszczę Ci, że mogłaś tam być!
OdpowiedzUsuń