Ten o Birmingham.
W ubiegły poniedziałek razem z Zuzią pojechałyśmy do Birmingam. Naszym celem było sealife czyli oceanarium. Z małymi problemami związanymi z robotami drogowymi wreszcie dotarłyśmy na miejsce i już na wstępie obie zakochałyśmy się w pingwinach.
Pingwiny, zaraz po żyrafach, to najsłodsze zwierzątka jakie widziałam, serio.
Przejście całego oceanarium zajęło nam trochę ponad dwie godziny. Po drodze widziałyśmy wszelkiej maści rybki, rekiny, meduzy, koniki morskie, rozgwiazdy, żółwie czy nawet żabki,
a także miałyśmy okazję pogłaskać rozgwiazdę czy ukwiał.
a także miałyśmy okazję pogłaskać rozgwiazdę czy ukwiał.
Po drodze zbierałyśmy pieczątki, czytałyśmy ciekawostki i szukałyśmy w akwariach Doris, wesołej towarzyszki, która pomagała Marlinowi znaleźć Nemo. Miejsce niesamowite i urokliwe.
Pingwiny można było rozróżnić poprzez kolorowe znaczki na skrzydełkach. Z tablicy mogliśmy wyczytać ich imię, datę urodzenia czy z kim są połączone w pary. |
Oprócz pingwinów jak dla mnie najlepszą atrakcją był tunel 360 stopni. Będąc w nim można było poczuć jakby się spacerowało wśród rekinów, ryb, płaszczek, żółwi czy innych morskich żyjątek.
Po wyjściu z tunelu mogliśmy oglądać zbiornik przez rozmaite okna i wypukłości które ciągnęły się praktycznie już do samego wyjścia.
Chociaż nie za bardzo potrafię pływać i troszeczkę boję się dużych, otwartych zbiorników wodnych, to woda bardzo mnie fascynuję i lubię wpatrywać się
w zwierzątka które w niej żyją. Chociaż nie mogłam długo wytrzymać w tunelu, ponieważ bardzo kręciło mi się tam w głowie, tak w tym oknie mogłabym siedzieć
i siedzieć, ale niestety - inni też chcieli popatrzeć.
w zwierzątka które w niej żyją. Chociaż nie mogłam długo wytrzymać w tunelu, ponieważ bardzo kręciło mi się tam w głowie, tak w tym oknie mogłabym siedzieć
i siedzieć, ale niestety - inni też chcieli popatrzeć.
Po oceanarium udałyśmy się na poszukiwanie ciekawego miejsca na obiad, padło na handmade burger i to był strzał w dziesiątkę! Domowej roboty meksykańskie hamburgery z awokado, salsą
i nachosami były pyszne, a do tego obsługiwał nas przemiły pan, który bardzo radośnie zareagował na naszą 'polskość' i przy składaniu zamówienia pochwalił się Zuzi, że umie powiedzieć coś w naszym języku.
i nachosami były pyszne, a do tego obsługiwał nas przemiły pan, który bardzo radośnie zareagował na naszą 'polskość' i przy składaniu zamówienia pochwalił się Zuzi, że umie powiedzieć coś w naszym języku.
Jak na deszczową aurę Angli tego dnia pogoda nam sprzyjała, a przynajmniej do momentu powrotu do domu, do Wolverhampton. Oprócz kawałka centrum, byłam też w Erdington, dzielnicy Birmingham, gdzie przy jednej z główniejszych ulic naliczyłam chyba
z siedem polskich sklepów.
z siedem polskich sklepów.
Birmingham jest bardzo podobne do Wolverhampton, więc i w tym miejscu się zauroczyłam. Kanał wodny wzdłuż którego można spacerować, małe szeregowe domki, kołatki na drzwiach i pluszowe psy
w oknach... Birmingham nie różni się bardzo od Wolverhampton pod tym względem. To co bardzo mi się spodobało, to wielkie, szklane i nowoczesne budowle wzniesione ponad stare budynki
z kopułkami, łukami czy kolumnami. Idealnym przykładem jest bardzo nowoczesna i największa, publiczna, biblioteka w europie (zdjęcie po lewej), która znajduje się zaraz obok budynku wyjętego rodem ze starożytnej Grecji i wyglądającym jak Partenon. Ale niech Was nie zwiedzie wygląd tego budynku, to nie jest starożytna świątynia tylko ratusz (niestety nie mam zdjęcia tego budynku w całości, ale jego kawałek możecie zobaczyć dwa zdjęcia wyżej po lewej stornie, albo wygooglać Town Hall Birmingham).
w oknach... Birmingham nie różni się bardzo od Wolverhampton pod tym względem. To co bardzo mi się spodobało, to wielkie, szklane i nowoczesne budowle wzniesione ponad stare budynki
z kopułkami, łukami czy kolumnami. Idealnym przykładem jest bardzo nowoczesna i największa, publiczna, biblioteka w europie (zdjęcie po lewej), która znajduje się zaraz obok budynku wyjętego rodem ze starożytnej Grecji i wyglądającym jak Partenon. Ale niech Was nie zwiedzie wygląd tego budynku, to nie jest starożytna świątynia tylko ratusz (niestety nie mam zdjęcia tego budynku w całości, ale jego kawałek możecie zobaczyć dwa zdjęcia wyżej po lewej stornie, albo wygooglać Town Hall Birmingham).
Nie mogę się już doczekać kolejnych spacerów, wyjazdów i odkrywania zakamarków. Zdjęć, wspomnień i nowych miejsc.
Buziaki,
M.
super! udanych wakacji dziewczyny <3
OdpowiedzUsuńhttp://casper-fashion.blogspot.com zapraszam do komentowania :)
na pierwszy rzut oka przeczytałam "naszym celem było selfie" xD
OdpowiedzUsuńale super, pingwiny najlepsze :D i zawsze chciałam pójść do takiego tunelu 360 stopni, ale nie byłam w tak fajnym oceanarium.
na pewno pojadę kiedyś do Birmingham.
burgery z awokado ♥
Piękna wycieczka i te oceanarium. chciałabym się tam znaleźć ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam
http://designyourhappylife.com/
Oglądając zdjęcia, aż zrobiłam sobie ochotę na taką wycieczkę...super! :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, ponieważ moim marzeniem jest zobaczyć oceanarium! Ostatnio miałam już to zrobić, jednak coś pokrzyżowało plany :)
OdpowiedzUsuń