Ten o tym jak zrobić okładkę decoupage. Blogmas #10
Dwa dni temu pokazywałam Wam propozycje na handemade'owe rzeczy, a dzisiaj mam dla Was kilka zdjęć i pare słów o tym, jak samodzielnie można wykonać na prezent np zeszyt, notatnik, przepiśnik czy album :)
Często o tym wspominam czy pokazuję Wam przedmioty ozdobione tą metodą, ale chyba czas wspomnieć kilka słów o tym, co to tak właściwie jest. A mowa oczywiście o decoupage... Ale zacznijmy od początku, czyli paru słów o tym, co to jest decoupage?
Decoupage pochodzi od francuskiego czasownika 'wycinać'. Metoda ta polega na wycinaniu
z papieru lub papierowych serwetek wzoru i przyklejaniu go na bazę, np na pudełka, skrzynki, świeczniki, doniczki, ramki do zdjęć, albumy czy na ceramikę. Nie jest to skomplikowana metoda, ale wymaga ona trochę cierpliwości i minimalnych zdolności manualnych. Po wycięciu wzoru
i przyklejeniu go, wystarczy poczekać aż klej wyschnie i nanieść pare warstw lakieru, tak aby wzór całkowicie się wtopił i nie był wyczuwalny pod palcami, ma on wyglądać jak namalowany.
z papieru lub papierowych serwetek wzoru i przyklejaniu go na bazę, np na pudełka, skrzynki, świeczniki, doniczki, ramki do zdjęć, albumy czy na ceramikę. Nie jest to skomplikowana metoda, ale wymaga ona trochę cierpliwości i minimalnych zdolności manualnych. Po wycięciu wzoru
i przyklejeniu go, wystarczy poczekać aż klej wyschnie i nanieść pare warstw lakieru, tak aby wzór całkowicie się wtopił i nie był wyczuwalny pod palcami, ma on wyglądać jak namalowany.
Oprócz bazy i papierowych elementów przydadzą nam się też ostre nożyczki, żyletka czy też nożyk do tapet, gąbka kuchenna, waciki, Gruby i cienki pędzel. Farby, koniecznie akrylowe, lakier i klej typu wikol lub, o czym zupełnie nie wiedziałam, białko jajka!
Schemat działania jest prosty: wycinamy lub wytargujemy wzór, oddzielamy warstwy serwetki
i przyklejamy tylko tą pierwszą, malujemy na biało naszą bazę, a po wyschnięciu dajemy warstwę kleju i na to serwetke, którą delikatnie przyklepujemy tak, aby nie było pod nią pęcherzyków powietrza. Jeśli klej w niektórych miejscach nam szybciej wysechł i coś się nie przykleiło, to
w przypadku serwetek, śmiało możemy pomazać to miejsce od góry klejem. Kiedy wszystko ładnie nam wyschnie, to zaczynamy zabawę z farbami, tu można podcieniować np brzegi motywu, dodać jakieś kolorowe plamy, czy przemalować zupełnie jakiś element, który akurat nie pasuje do naszej wizji. I na koniec, kiedy farba dobrze wyschnie (ważny krok, ponieważ kiedy farba będzie gdzieś jeszcze wilgotna, podczas lakierowania zacznie nam schodzić) wszystko dokładnie pokrywamy 2 lub 3 warstwami lakieru (między jedną a drugą warstwą można przejechać wierzch papierem ściernym) i gotowe!
No i na koniec w kilku dosłownie zdjęciach chcę Wam pokazać początek i koniec mojej pracy. Przyznam się szczerze, że tak mnie pochłonęło robienie tego zeszytu, że w połowie zapomniałam
o zdjęciach...
Chciałam, aby mój zeszyt był w starym stylu, vintage, więc cały zeszyt najpierw obkleiłam kartkami ze starej książki, czyli jak zawsze mojej ukochanej Lalki. Strony są bardzo sztywne, więc przed ich przyklejeniem włożyłam je na chwilę do wody a potem dobrze zebrałam jej nadmiar
z powierzchni. Wilgotny papier lepiej wsiąka klej, jest bardziej plastyczny i prościej się go przykleja.
Kiedy klej już wysechł i nic się nie ślizgało po powierzchni okładki, wytargałam z serwetki wzór
z białymi różami i 'przymierzyłam' go sobie do okładki, odtargałam co było mi niepotrzebne
i mniej więcej ołówkiem zaznaczyłam miejsce w którym będą róże, pomalowałam to miejsce jasną farbą. Dzięki temu przez nasze róże nie będą prześwitywać literki z książki.
(Zamiast wycinać wzór nożyczkami, polecam wytargiwać go z serwetki. Dzięki temu łatwiej będzie nam wtopić serwetkę w tło i zamaskować brzegi farbą, a później krawędzie będą mniej widoczne pod lakierem. A jeśli boicie się, że utargacie serwetkę nie tak jakbyście chcieli, możecie zaznaczyć miejsce w którym chcecie targać mokrym pędzelkiem, dzięki temu serwetka praktycznie sama będzie wam odchodzić)
Nie posiadam past strukturalnych, a bardzo bym chciała, więc postanowiłam poeksperymentować trochę i dookoła mojej jasnej plamy przykleiłam pomarszczone, białe serwetki, które nadały moim różom trochę wymiarowości. Wystarczy nałożyć klej pomiąć serwetkę i ułożyć ją w jakieś fałdki.
A teraz pozostaje tylko czekać aż wszystko dobrze wyschnie by móc przykleić nasz wzór. Nie jestem zbyt cierpliwą osobą jeśli chodzi o czekanie na wyschnięcie kleju czy farby, więc wspomagam się suszarką.
A co potem? Potem wystarczy już tylko przykleiłam serwetkę i przyklepałam ją dobrze na fałdkach tak, żeby mniej więcej układała się jak one. Przez moje nierówności ciężko było mi przykleić wystające pączki w jednym kawałku z różami, więc gdzieniegdzie musiałam poprzerywać serwetkę między łodygami czy liśćmi.
i przyklejamy tylko tą pierwszą, malujemy na biało naszą bazę, a po wyschnięciu dajemy warstwę kleju i na to serwetke, którą delikatnie przyklepujemy tak, aby nie było pod nią pęcherzyków powietrza. Jeśli klej w niektórych miejscach nam szybciej wysechł i coś się nie przykleiło, to
w przypadku serwetek, śmiało możemy pomazać to miejsce od góry klejem. Kiedy wszystko ładnie nam wyschnie, to zaczynamy zabawę z farbami, tu można podcieniować np brzegi motywu, dodać jakieś kolorowe plamy, czy przemalować zupełnie jakiś element, który akurat nie pasuje do naszej wizji. I na koniec, kiedy farba dobrze wyschnie (ważny krok, ponieważ kiedy farba będzie gdzieś jeszcze wilgotna, podczas lakierowania zacznie nam schodzić) wszystko dokładnie pokrywamy 2 lub 3 warstwami lakieru (między jedną a drugą warstwą można przejechać wierzch papierem ściernym) i gotowe!
Brzmi
jakby było z tym dużo roboty czy jakby to było bardzo skomplikowane,
ale naprawdę jest to bardzo przyjemna i odprężająca praca!No i przede wszystkim niezła zabawa! Decoupage to nie tylko serwetki czy inne papierowe elementy. Można iść o krok, dwa, pięć dalej i sięgnąć po wszelkiej maści płyny do spękań, pasty strukturalne, mgiełki, gipsowe odlewy, szablony, perełki, papier ryżowy czy folie sospeso...
No i na koniec w kilku dosłownie zdjęciach chcę Wam pokazać początek i koniec mojej pracy. Przyznam się szczerze, że tak mnie pochłonęło robienie tego zeszytu, że w połowie zapomniałam
o zdjęciach...
Chciałam, aby mój zeszyt był w starym stylu, vintage, więc cały zeszyt najpierw obkleiłam kartkami ze starej książki, czyli jak zawsze mojej ukochanej Lalki. Strony są bardzo sztywne, więc przed ich przyklejeniem włożyłam je na chwilę do wody a potem dobrze zebrałam jej nadmiar
z powierzchni. Wilgotny papier lepiej wsiąka klej, jest bardziej plastyczny i prościej się go przykleja.
Kiedy klej już wysechł i nic się nie ślizgało po powierzchni okładki, wytargałam z serwetki wzór
z białymi różami i 'przymierzyłam' go sobie do okładki, odtargałam co było mi niepotrzebne
i mniej więcej ołówkiem zaznaczyłam miejsce w którym będą róże, pomalowałam to miejsce jasną farbą. Dzięki temu przez nasze róże nie będą prześwitywać literki z książki.
(Zamiast wycinać wzór nożyczkami, polecam wytargiwać go z serwetki. Dzięki temu łatwiej będzie nam wtopić serwetkę w tło i zamaskować brzegi farbą, a później krawędzie będą mniej widoczne pod lakierem. A jeśli boicie się, że utargacie serwetkę nie tak jakbyście chcieli, możecie zaznaczyć miejsce w którym chcecie targać mokrym pędzelkiem, dzięki temu serwetka praktycznie sama będzie wam odchodzić)
Nie posiadam past strukturalnych, a bardzo bym chciała, więc postanowiłam poeksperymentować trochę i dookoła mojej jasnej plamy przykleiłam pomarszczone, białe serwetki, które nadały moim różom trochę wymiarowości. Wystarczy nałożyć klej pomiąć serwetkę i ułożyć ją w jakieś fałdki.
A teraz pozostaje tylko czekać aż wszystko dobrze wyschnie by móc przykleić nasz wzór. Nie jestem zbyt cierpliwą osobą jeśli chodzi o czekanie na wyschnięcie kleju czy farby, więc wspomagam się suszarką.
A co potem? Potem wystarczy już tylko przykleiłam serwetkę i przyklepałam ją dobrze na fałdkach tak, żeby mniej więcej układała się jak one. Przez moje nierówności ciężko było mi przykleić wystające pączki w jednym kawałku z różami, więc gdzieniegdzie musiałam poprzerywać serwetkę między łodygami czy liśćmi.
Na koniec trochę koloru i już! Skończone :)
Dodałam trochę cieni przy liściach, postarzyłam róże malując je brązową farbą i dodałam trochę plam koloru na moich fałdkach aby obrazek nie wydawał się płaski.
Z tyłem miałam malutki problem... nie chciałam powtarzać tam fałdek, ani nie miałam pasującej motywem serwetki, ponieważ tu w Lublinie mam dosłownie kilka wzorów, a cały serwetkowy asortyment został na śląsku. Postanowiłam więc powielić motyw róż, ale żeby było tam jednak coś troszeczkę innego rozdzieliłam je. Tak samo pączki i liście, tworząc tym samym nowe połączenia
i stwarzając wrażenie, że to jest coś innego. Na koniec trochę koloru, plamek, cieni, przemalowane róże i rozmazane kolorki w 'pustych przestrzeniach'.
i stwarzając wrażenie, że to jest coś innego. Na koniec trochę koloru, plamek, cieni, przemalowane róże i rozmazane kolorki w 'pustych przestrzeniach'.
Przed nałożeniem lakieru postanowiłam jeszcze przytuszować na zielono brzegi zeszytu, i już! Okładka skończona.
Dawno nie tworzyłam... nazwijmy to kolaży
z serwetek, ponieważ są one bardzo czasochłonne. Nie wystarczy po prostu przykleić serwetki
z ładnym wzorem i już, tylko trzeba się troszeczkę namęczyć z łączeniem elementów
i domalowywaniem tła, ale myślę, że po trochę długiej przerwie poszło mi całkiem nieźle, jestem naprawdę zadowolona z efektu, i jest to jedna z moich ulubionych prac jakie do tej pory zrobiłam. Do tego podczas pracy włączyłam sobie 'strażników marzeń' co umiliło jeszcze bardziej prace :)
z serwetek, ponieważ są one bardzo czasochłonne. Nie wystarczy po prostu przykleić serwetki
z ładnym wzorem i już, tylko trzeba się troszeczkę namęczyć z łączeniem elementów
i domalowywaniem tła, ale myślę, że po trochę długiej przerwie poszło mi całkiem nieźle, jestem naprawdę zadowolona z efektu, i jest to jedna z moich ulubionych prac jakie do tej pory zrobiłam. Do tego podczas pracy włączyłam sobie 'strażników marzeń' co umiliło jeszcze bardziej prace :)
A na koniec par ciekawostek!
Uważa się, że decoupage pochodzi ze wschodniej części Syberii. Plemiona nomadów ozdabiały
w ten sposób groby swoich przodków. W Chinach była to bardzo popularna metoda ozdabiania lampionów, okien, pudełek czy innych przedmiotów. Następnie dzięki wymianie handlowej
z Dalekim Wschodem decoupage przywędrował do Włoch, a później do innych krajów Europy. Ówcześni weneccy stolarze używali tej techniki do produkcji mebli tworząc tym samym tańsze zamienniki lakierowanych chińskich mebli. Niedługo potem odeszło się od naśladowania dalekowschodniego wzornictwa na rzecz kopii dzieł ówczesnych malarzy. Decoupage zyskał przydomek "sztuki biedaków". Decoupage stał się typowym dla kobiet hobby, niezwykle popularnym m.in. na dworze Ludwika XV. Ozdabiano wtedy nie tylko meble, ale również inne rzeczy jak np przedmioty toaletowe. Używano do tego nie tylko kopii, ale również wyciętych elementów z oryginalnych obrazów, niszcząc je przy tym. Niektórych twórców techniki decoupage zaczęto uznawać za artystów. Później przy pomocy decoupage tworzył też... Pablo Picasso.
w ten sposób groby swoich przodków. W Chinach była to bardzo popularna metoda ozdabiania lampionów, okien, pudełek czy innych przedmiotów. Następnie dzięki wymianie handlowej
z Dalekim Wschodem decoupage przywędrował do Włoch, a później do innych krajów Europy. Ówcześni weneccy stolarze używali tej techniki do produkcji mebli tworząc tym samym tańsze zamienniki lakierowanych chińskich mebli. Niedługo potem odeszło się od naśladowania dalekowschodniego wzornictwa na rzecz kopii dzieł ówczesnych malarzy. Decoupage zyskał przydomek "sztuki biedaków". Decoupage stał się typowym dla kobiet hobby, niezwykle popularnym m.in. na dworze Ludwika XV. Ozdabiano wtedy nie tylko meble, ale również inne rzeczy jak np przedmioty toaletowe. Używano do tego nie tylko kopii, ale również wyciętych elementów z oryginalnych obrazów, niszcząc je przy tym. Niektórych twórców techniki decoupage zaczęto uznawać za artystów. Później przy pomocy decoupage tworzył też... Pablo Picasso.
Tak więc tyle na dzisiaj z mojej strony. Bawiliście się kiedyś tą techniką? A może macie ochotę spróbować? Bądźcie niczym Picasso i twórzcie swoje dzieła!
Buziaki,
M.
Blogmas:
#1 Ten o warsztatach decoupage.
#2 Ten o świątecznych prezentach dla NIEJ cz.1.
#3 Ten o świątecznych prezentach dla NIEJ cz.2.
#4 Ten o świątecznych prezentach dla NIEGO.
#5 Ten o świątecznych prezentach dla serialowo - filmowego maniaka.
#6 Ten o świątecznych kartkach.#1 Ten o warsztatach decoupage.
#2 Ten o świątecznych prezentach dla NIEJ cz.1.
#3 Ten o świątecznych prezentach dla NIEJ cz.2.
#4 Ten o świątecznych prezentach dla NIEGO.
#5 Ten o świątecznych prezentach dla serialowo - filmowego maniaka.
#7 Ten o handmade'owych prezentach świątecznych
świetny pomysł! efekt też super <3
OdpowiedzUsuńwww.casper-fashion.blogspot.com zapraszam do komentowania :)
Jakie cudo. :O Czytałam z zapartym tchem, chłonąc oczami zdjęciami, zdumienie zaparło mi dech przy ostatnich zdjęciach, nie mogłam uwierzyć,że da się zrobić samemu coś tak pięknego Jesteś naprawdę uzdolniona w tym fachu.
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie skusiłam się na tego typu wykonanie własnego zeszytu czy notatnika, przeraża mnie to trochę i przerasta. Nie mam zdolności manualnych niestety.
Dziękuję CI bardzo za tyle naprawdę miłych słów. Bardzo miło się czyta takie komentarze ♥
UsuńKiedy pierwszy raz widziałam zdjęcia prac pań z internetu też nie mogłam uwierzyć, że to wszystko z serwetek, ale jednak!
I naprawdę trochę wiary w siebie! 1 grudnia byłam na 'kursie' decoupage na który przyszło naprawdę sporo ludzi nie wiedzących nawet co to je st decoupage, ale spędziliśmy miło czas bo liczy się zabawa! Naprawdę mocno Cię zachęcam do spróbowania i nie zrażania się do tego już na samym początku :D
Cudowny efekt <3
OdpowiedzUsuńwikujama.blogspot.com
efekt jest swietny, moze uda mi sie zrobic :D/Karolina
OdpowiedzUsuńDziękuję i trzymam kciuki za efekt końcowy!
UsuńZeszyt wyszedł cudownie! Sama coś dłubie w decoupage, ale nie są to takie cudeńka jak u Ciebie! :)
OdpowiedzUsuń